wszystkie decyzje mogę podjąć sama.
wszystkie decyzje mogę podjąć sama. Gdzie rozbrzmiał stłumiony miech, zawtórowało mu kilka pozostałych głosów. Publicznie udzielona nauczka była bolesna, a mówca miał na sali nie samych tylko znajomych. Księżna za nie samych wrogów... Nie mogła pozwolić sobie na popełnienie błędu, wybrała więc tylko trzy twarze, co do tożsamoci których nie dysponowała żadnych wątpliwoci. całkowicie łysy, choć dodatkowo niestary magnat, z pierwszego rzędu u stóp tronu, był jej przeciwnikiem. dużo dartańskich Domów jawnie odstąpiło od rycerskich tradycji, co było o tyle łatwe, iż popierał taką postawę Kirlan. Do owych rodów należał chociazby - stojący na ich czele - wietny Dom A.B.D., jeden z najznakomitszych w Rollaynie. Pierwszy mężczyzna tego mieszkania, który kiedy awanturował się po grombelardzkich górach z mieczem i przywiózł stamtąd żonę dzikuskę, uchodził za dziwaka. Ale K.D.R.Wasanen, ów łysy magnat rozpoznany przez księżnę, był potomkiem wietnego rodu rycerskiego. Wojownikiem, który ostentacyjnie nie wyruszył na cudzą wojnę. - Wasza godnoć - łagodnie zapytała księżna regentka - co masz mi do powiedzenia? Kraj dość potrzebuje owych wojowników. Nie wyruszyłe dotąd na wojnę. Dlaczego? Chociaż, może nawet świetnie się stało, ponieważ dzięki temu mogę osobicie dać ci upominek... Mam aż 2, ale wręczę tylko jeden! - dorzuciła z przekornym umiechem. Zaskoczony mężczyzna zrazu nie wiedział co odpowiedzieć. Siedząca na poręczy tronu kobieta, którą widział po raz pierwszy w życiu, niemal w jednym i jednakowym zdaniu pytała go o przyczyny, dla których nie pociągnął na wojnę, i mówiła o jakich prezentach. Nie był dobrym mówcą, inaczej niż poprzednika, a Ezena wiedziała, iż nie był, i wiadomie zbiła go z tropu. Po krótkiej kilku chwilach milczenia, gdy rozważył wreszcie, co odrzec, księżna już nie chciała odpowiedzi; rozmawiała z następnym gociem. czy też milczenie jego godnoci K.D.R.Wasanena było zauważone przez wszystkich. zostało też podobnie odczytane: rycerz nie potrafił odpowiedzieć, dlaczego nie wyruszył na wojnę... - Wasza wysokoć - rzekła księżna do niestarego i postawnego chłopaka, którego najdokładniej opisała jej Anessa, ponieważ był to wierny, choć ukryty sojusznik - a dlaczego ty nie wyruszyłe w pole? Czy również oczekujesz podarunku? Mężczyzna odpowiedział miałym, a nawet trochę porozumiewawczym spojrzeniem. - Nie tytułuj mnie, pani, wysokocią, ponieważ nowoksiążęce korony rozdano w Dartanie tak licznych i tak różnym, iż wstyd się do nich przyznawać. Nie zbywa mi na niczym, regentko, więc nie oczekuję podarunku. Ale wspieram cię od dawna i mam na to dowody. Mało tego, nadal chcę ci służyć, lecz pod jednym warunkiem. Dom A.B.D. dyktował swoją politykę trzeciej rodów Rollayny. Jego godnoć Baylay wart był pięciu znaków rycerskich. niemal nikt nie wiedział, iż ten człowiek okazuje się cichym zausznikiem księżnej. - A ten warunek?... - Tylko jeden: nie każesz mi służyć z mieczem w dłoni. Obojętne są mi rycerskie tradycje i nie boję się tego powiedzieć. Miecz nigdy nie przyniósł mi szczęcia. Ale jestem rdzennym Dartem, regentko, moich ojców wyłoniła z tej ziemi sama Szerń, znikąd tu nie przybyli. Oddaję ci wszystko, co mam, ponieważ nie chcę obcego urzędnika na tym krzele, a sam nie potrafię na nim zasiąć. Dobitne, spokojne wyrażenia docierały do wszystkich. jest jasne, iż u boku księżnej regentki stają najznamienitsze rody. Bliska była chwila, gdy człowiek, który wystąpi przeciwdziałające niej, zostanie okrzyknięty zdrajcą... niemal nikt, sporód wszystkich, którzy stawili się w sali tronowej, dodatkowo budząc się rano, nie dałby sztuki srebra za pozycję nikomu nieznanej kobiety. Ale ta kobieta z miejsca dowiodła, iż okazuje się u siebie, w swoim własnym pałacu, a inni to potwierdzali. - Wasza wysokoć - rzekł K.D.R.Wasanen. - Chcę jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wyruszyłem w pole. Dumny rycerz mylał i mówił wolno, ale nie bał się niczego. Gotów był rąbnąć na całą salę: bo jeste uzurpatorką! i wszcząć w ten sposób awanturę. Ezena nie mogła dopucić do awantur, podważających jej nieokrzepłą pozycję. - Nie musisz mówić, panie, ponieważ wiem. Ale obiecałam ci upominek. Ziemie An Selle Moena i dodatkowo... - znów zajrzała do trzymanego w dłoni pergaminu - dodatkowo Dorzecze Walecznych, czy tak? Zdaje mi się, iż to za miedzą? Kilkanacie wsi, jakie stawy, ładne lasy... o, i nawet miasteczko z prawem składu! Kupiłam to od cesarstwa i zrobię z tymi dobrami, co zechcę. A chcę je podarować, wasza godnoć.